Do serca, a nie do rozumu

W dniach 6-7 marca 2010 roku, odbyły się w Krakowie Warsztaty Ewangelizacyjne, prowadzone przez włoską szkołę ewangelizacji Sentinelle del Matino di Pasqua, w których miałem szczęście brać udział. Nie będę streszczał przebiegu tych warsztatów tylko podzielę się wami moimi przemyśleniami i odkryciami.

Do serca, a nie do rozumuPrzede wszystkim bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie wiara naszych włoskich „nauczycieli”. Kiedy pierwszego dnia próbowaliśmy jak może wyglądać nasza uliczna ewangelizacji, miałem wiele wątpliwości. Z tego, co zaobserwowałem, Włosi są bardzo otwarci. Obawiałem się, że Polacy nie będą chcieli rozmawiać o wierze i o Bogu z nieznajomymi na środku ulicy. Włosi jednak dali nam dwie „rady”:

Po pierwsze, to Duch Święty ewangelizuje. To Duch Święty mówi przez nas. A po drugie: ewangelizacja ma dotrzeć do serca, a nie do rozumu. Kiedy człowiek odpowiada na nasze zaproszenie „nie”, powinniśmy go zapytać czy ta odpowiedź na pewno pochodzi z jego serca? Czy jego serce naprawdę nie potrzebuje Boga? Może te dwie kwestie są dla kogoś oczywistością, ale na mnie zrobiły tak piorunujące wrażenie, że przez całą drogę powrotną do domu wołałem do Pana: „Przymnóż mi wiary!”.

Nasza ewangelizacja miała miejsce na Rynku Głównym w niedzielę, od 14:30 do 16:00. Oprócz ok. 10 par, które pobłogosławione wyruszyły ewangelizować, kilka osób zostało w kościele św. Wojciecha, gdzie prowadziło adorację Najświętszego Sakramentu. Nie była to tylko zwykła adoracja. Przy wejściu do kościoła były karteczki, długopisy i świeczki. Każdy przyprowadzony przez nas mógł na kartce napisać swoją prośbę, modlitwę lub pytanie do Boga. Kartkę można było wrzucić do koszyczka „Jezus cię słucha”. Obok stał drugi koszyk: „Jezus do ciebie mówi” z fragmentami Pisma Św. Tak więc niezwyczajność tej adoracji polegała na możliwości jeszcze szerszego dialogu z Panem.

Ja byłem w jednej z par ewangelizujących. Na samym początku Pan pozwolił mi bardzo mocno doświadczyć swojej obecności. Jak pisałem wyżej, nie za bardzo chciałem wierzyć, że Polacy potrafią się otworzyć w kwestiach wiary wobec drugiego człowieka. I co? Pierwsza osoba, która zechciała z nami porozmawiać, na pytanie: „Czy wierzysz w Boga i czy uważasz, że działa On w twoim życiu?” opowiedziała nam historię swojego życia, historię swoich zranień. Otworzyła się przed nami. Kiedy zaprosiliśmy ją do kościoła odmówiła tylko ze względu na to, że była umówiona, ale w oczach tego człowieka widać było chęć podjęcia jeszcze jednej próby spotkania się z Bogiem. Zaproponowaliśmy więc mu krótką modlitwę za niego w miejscu, w którym staliśmy. I co? I zgodziła się. Wielkie rzeczy działa Bóg i naprawdę nie ma nic niemożliwego.

Niestety nikt z nas nie jest doskonały, dlatego później przyszły też problemy. Nie potrafiłem wykonać innej rady wyniesionej z kursu, aby podchodzić do tych ludzi, do których normalnie nigdy byśmy nie podeszli, ponieważ wtedy na pewno to Duch Święty będzie ewangelizował. To ja zacząłem wybierać ludzi, którzy mi się spodobali. Nie może więc dziwić, że wszyscy oni akurat gdzieś się spieszyli i nie mieli czasu porozmawiać. Natomiast kiedy spotkaliśmy ludzi deklarujących się jako ateiści, nie potrafiłem przejść na poziom ich serca. Słowo ateista powodowało we mnie zwątpienie i rezygnację z dalszej rozmowy. Mam jednak świadomość tych braków i chcę nad nimi pracować.

Michał SzklarczykNa szczęście nie tylko ja ewangelizowałem. Przez kościół systematycznie przechodzili ludzie, którzy chcieli powiedzieć coś Bogu i usłyszeć Jego odpowiedź. Dotyczy to nawet wyznawców innych religii. Jeden z Włochów spotkał grupę Turków. Kiedy opowiedział im co tu robimy, oni byli bardzo zainteresowani i przyszli do kościoła. Powiedzieli, że są muzułmanami, ale mimo to z zaciekawieniem napisali swoje prośby, wzięli karteczki ze Słowem Bożym i chcieli, żeby je im przetłumaczyć, co zadziwiło nawet owego Włocha, który ich przyprowadził. Identyczną sytuację miała jedna z Włoszek, która przyprowadziła na spotkanie z Chrystusem Tajlandkę – buddystkę. Niesamowite jest, jak wielkie rzeczy czyni Bóg. Całe te warsztaty były dla mnie olbrzymią lekcją wiary i ufności Bogu. Dziękuję Bogu, że mnie na nie przyprowadził.

Chwała Panu!

Michał Szklarczyk